czwartek, 24 kwietnia 2014

Zagubiony w inspiracjach | Artur Rojek – "Składam się z ciągłych powtórzeń"

Pamiętam dobrze dzień kiedy ogłoszono informację o odejściu Artura Rojka z grupy Myslovitz. Program III Polskiego Radia, grobowa atmosfera, rozprawy o końcu pewnego etapu w polskiej muzyce. Byłam chyba jedną z nielicznych osób której ten rozłam był obojętny. 

Nie ukrywam, że muzyka Myslovitz towarzyszyła mi od zawsze, ale nie dziwiła mnie wcale decyzja którą podjął Rojek. Żal mogłoby być tylko tego, że już nigdy nie usłyszymy pełnego składu na żywo. Tylko tyle.

Studyjnie – wypadało spojrzeć prawdzie w oczy – z ostatniego, ósmego wydawnictwa Myslovitz zatytułowanego Nieważne jak wysoko jesteśmy... uwagę przykuwało niewiele, aczkolwiek było to miłe dla ucha. Rozstanie Artura Rojka zespołem mogło stać się dla niego zbawienne. Mogło być okazją do rozwinięcia skrzydeł - wydania czegoś lepszego, bo w ostatnim albumie wypalenie dawało się lekko we znaki.

Nie trudno było się domyślić, że wydanie solowego wydawnictwa prędzej czy później nastąpi. Na muzycznych portalach pojawiły się newsy zapowiadające nowy album –Składam się z ciągłych powtórzeń - nie ukrywałam ciekawości jak będzie wyglądać, a wręcz pokrywałam nadzieję na album, który zdoła na polskiej scenie namieszać. 

Informacji o zapowiedzi Składam się z ciągłych powtórzeń towarzyszył video trailer mający być przedsmakiem stylistyki albumu. Krótki film ujawniał niewiele, ale można było się domyślać, że widoczna w nim stylistyka będzie elementem całości. Sielski spokój, ładne obrazki, świeżość - zwiastun czegoś, co pozwalało powiedzieć: idzie nowe. A potem przyszła Beksa.

Zdaję sobie sprawę, że ocenianie płyty po singlu nie ma sensu, ale było to pierwsze zderzenie z wyobrażeniem o nadchodzącej płycie Rojka - kolidujące z trailerem. Beksa – pierwszy kompozycja promująca krążek, początkowo drażniła, a później – jak to singiel – wkręcała się swoim chwytliwym refrenem wyśpiewanym przez dziecięcy chór. Do tego sztandarowy tekst o tym, że  „wszystko ku*wa skręca” i radiowy hit Trójki gotowy.

Artur Rojek potraktował solowy album bardzo osobiście. Zwiastuje to już pierwszy utwór - opowiada w nim jak uszedł z życiem w tytułowym Lato 76. Akurat tu daje sobie muzycznie przypomnieć o Lenny Valentino. Jednak na albumie dominującym elementem jest muzyka elektroniczna. Wyraźnie słychać to w utworze Krótkie momenty skupienia, czy Kokonie, który niestety bardzo nachalnie przypomina o inspiracji zespołem Radiohead z czasów albumu Amnesiac, albo ostatnich solowych podrygów Thoma Yorka. Na Składam się z ciągłych powtórzeń znajdziemy też proste, bardzo banalne, rockowo – popowe kompozycje jak To co będzie, czy intymny i melancholijny Kot i pelikan.

Składam się z ciągłych powtórzeń jest krążkiem niespójnym i wtórnym. Wszystko, co znalazło się na tym krążku słyszeliśmy. Wraz z solowym albumem Artur Rojek zgubił gdzieś umiejętność pisania dobrych melodii, dobrych utworów. Ratunkiem tego wydawnictwa nie może być nawet jego osobisty kontekst. Album Rojka brzmi jak zlepek luźnych kompozycji w których chciał zmieścić wszystkie swoje dotychczasowe (a wiemy, że są niezliczone) inspiracje muzyczne w których po porostu się zagubił... 

wtorek, 15 kwietnia 2014

Kiedy prościej znaczy lepiej | Breton - "War Room Stories"

Są momenty, że wszystko oznaczone tagiem indie rock wychodzi mi bokami. Jest tego za dużo. Nic nie przykuwa uwagi. Słuchanie kolejnego zespołu dwie gitary, bas, perkusja i modni chłopcy, staje się mało emocjonujące ze względu na wszechogarniającą takąsamość.

Nazwę zaczerpnęli od Francuza – Andre Bretona – pisarza, krytyka sztuki, a przede wszystkim – człowieka związanego z surrealizmem. Niechaj nie myli to i nie niesie ze sobą wzniosłych idei, bo Breton z surrealizmem ma nie wiele wspólnego. Umiejętność pisania miłych dla ucha piosenek to totalnie inna sprawa.

wtorek, 10 grudnia 2013

Młoda i piękna, czy...

Młodość, wyjątkowa uroda, kochająca rodzina, pieniądze, wspaniały brat, przyjaciółka. Isabelle miała to wszystko. Na idealnym obrazie były rysy: nastolatka nie utrzymywała kontaktów z biologicznym ojcem, a matka romansowała z przyjacielem domu. Isabelle interesował seks, chociaż jej wakacyjny „pierwszy raz” nie należał do udanych. Lubiła filmy pornograficzne i masturbację. Nie była nimfomanką. Czy to są powody, aby zostać prostytutką?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...